Omlet biszkoptowy posypany cynamonem z maślanym kremem kakaowym, dżemem pomarańczowym i bakaliami, kisiel o smaku owoców leśnych
Nawet sobie nie wyobrażacie jaką dzisiaj miałam zabawę z tym omletem :D
Po pierwsze nie chciałam obudzić brata, więc masę szykowałam w salonie - gotowe.
Idę do kuchni, nagrzewam patelnię, wylewam ciasto. "Ale pianka, będzie puchaty omlecik" -myślę sobie, jednak chwilę później stwierdzam "Kurczę jak ja go obrócę.."
Czuję, że to już ten moment, chcę go podważyć, by sprawdzić czy to rzeczywiście już, a tutaj niespodzianka - Pan Omlet się zbuntował i przywarł do patelni.
Jak On taki to ja też mu pokażę, delikatnie staram się podważyć boki - silny opór, no to wbijam mu w serce sztylet (drewnianą szpatułkę - kupioną swoją drogą wczoraj w Pepco) i tnę w cztery strony świata. Poddał się, pokonany pozwolił poobracać cząstki swego walecznego ciała na drugą stronę.
Omlet gotowy - zrzucam na talerz. Coś mi nie pasuje, więc ponownie sięgam po sztylet i barbarzyńsko tnę dalej.
Teraz mi się podobasz, czas na dodatki :)
Zbliżenie :)
Polała się krew! Żarcik to tylko Pan Kisiel pokazuje swoje wdzięki.
Chciałoby się dodać chmurkę z napisem "Mom please!" :D
Tak się uczę do matury :>
Jeżdżę po sklepach i walczę z omletami, a co :D
Tak serio to powtarzam coś, ale 3 lata nie siedziałam bezczynnie, więc myślę, że nie mam potrzeby siedzieć teraz dzień i noc nad książkami :)
Miłego dnia! :*
ahaha a to wredny jaki omlet! ;p
OdpowiedzUsuńchyba mój zmówił się z twoim bo też lekko przywarł do patelni :D
Najważniejsze, że dałyśmy sobie z nimi radę :D Omlety nam nie podskoczą :>
Usuńoj, znam te problemy z omletami... jednak ich smak zawsze wynagradza nasze nerwy nad patelnią :D
OdpowiedzUsuńDokładnie, nie ma to jak omlet z rana ^^
Usuńzjadlabym taki omlecik...mm:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na zaktualizowane posty z wykończonymi kopertówkami :)
Ja też mam często problem z obróceniem. Wredne te omlety:)
OdpowiedzUsuńAle z nami nie mają szans ;)
UsuńWidać, że jest puszysty!
OdpowiedzUsuńWłaśnie takie lubię ;) i ten krem czekoladowy <3
będę trzymać kciuki i powodzenia na maturze :D
OdpowiedzUsuńHaha, ważne, że wywalczyłaś :D
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo dobrze! :)
To się cieszę! Byłam dzielna :D
UsuńHaha, nazwa jest genialna! Ale na pewno warto było powalczyć :D
OdpowiedzUsuńTak mnie natchnęło po "walce" :)
UsuńPo takich bojach omlet musial samkowac jeszcze lepiej ;)
OdpowiedzUsuńPyszny był :)
UsuńDlatego ja tak rzadko jadam onlety,czy naleśniki ->nigdy nie chcą się przewrócić:/
OdpowiedzUsuńA tam, dasz radę! Będę trzymać kciuki:)
Ja uwielbiam, mogę nawet toczyć boje, ten ich smak <3
UsuńPewnie, że dam! :D
jaką masz średnią ? ;>
OdpowiedzUsuń4,75
Usuńhahaha, zdjęcia świetne :D
OdpowiedzUsuńmoja nauka wygląda podobnie^^
Dziękuję :)
UsuńDamy radę! Nie ma co się zamęczać :>
Jak ktoś się obijał trzy lata, to do matury i tak wszystkiego nie ogarnie, a w Twoim przypadku - kwestia przypomnienia, wiem po sobie:)
OdpowiedzUsuńHistoria z omletem fajna!:) Też czasami jak nie chcę kogoś budzić, to łażę po całym domu i potem przenoszę 'hałaśliwe' składniki do kuchni^^
Zgadzam się w 100% :)
UsuńNajśmieszniejsze jest to, że starałam się działać po cichu, a brat jak wstał powiedział, że obudziło go moje "smarkanie" haha
Świetna historia z tym omletem :). Musiał być pyszny z kakaowym kremem... Ja zawsze smażę na łyżce oleju i gdy już jest gotowy z jednej strony, zsuwam go na talerz i przewracam na drugą stronę. Od kiedy robię to "talerzową" metodą, nie mam problemu z przewracaniem go ;)
OdpowiedzUsuńMam tak samo, jeżeli chodzi o naukę. Gdy tylko szykuje się jakiś większy sprawdzian to mnie nachodzi ochota, żeby upichcić coś dobrego :D. Zawsze się coś znajdzie ;P
Ja się boję tej "talerzowej" metody, choć mi ją wszyscy polecają :D
UsuńTak to już z tą nauką jest :>
Tak to bywa z omletami. Ale i tak wygląda (i na pewno smakował) genialnie! :)
OdpowiedzUsuńpan kisiel heh ;D
OdpowiedzUsuńomlet biszkoptowy zawsze pycha ,do tego takie smakowite dodatki *-*
I prawidłowo się z nim rozprawiłaś! ; )
OdpowiedzUsuńteż mam zawsze problemy z przewracaniem omletów :D
OdpowiedzUsuńHihihi! Świetna omletowa historia! Mój omlet często się łamie kiedy go przewracam;<
OdpowiedzUsuńMocno trzymam kciuki za maturę, ale jeśli to tylko kwestia przypomnienie to nie będziesz miała problemu:)
Ważne, że jest dobry :)
UsuńMentalne wsparcie mimo wszystko się przyda, już zawczasu dziękuję :)
ja do robienia omletów biszkoptowych używam zawsze największej patelni, żeby łatwo było je podważać. dodatek jakiegokolwiek tłuszczu też powinien ułatwić sprawę. (;
OdpowiedzUsuńUłatwia, ale dzisiaj mnie natchnęło, żeby spróbować beztłuszczowo i taka oto przydarzyła się historia :>
Usuńjednym słowem wygrałaś walkę i zabiłaś/pokonałaś omleta ;p to teraz sobie pomyśl, że matura to ten omlet, a Ty jesteś tą szpatułką, też ją na pewno pokonasz :) (no dobra, sorry, tak mi się głupio skojarzyło ;p)
OdpowiedzUsuńHaha, podoba mi się taka analogia ;d
UsuńPyycha <3
OdpowiedzUsuń:D Twoja notka wywołała u mnie niepokchamowany przyplyw pozytywnych uczuć <3 :DD
OdpowiedzUsuń"Walcząca z omletami" :D!
Jupi! :D Bardzo mi miło :) Dzisiaj mam bardzo fajny nastrój i pragnę rozsiewać pozytywne wibracje ^^
UsuńOmlety lubią takie historie ; d
OdpowiedzUsuńmniam <3
OdpowiedzUsuńdobre podejście:) ja przed maturą już się nie uczyłam, trochę czytałam (po polsku, po angielsku i po francusku, żeby sobie słówka utrwalać:)) i tyle... w końcu lata liceum mają się na coś przydać:) omlet super, u mnie zawsze się buntuje :)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w malowniczym opisie walki z omletem :D ...przesmacznym omletem! :D
OdpowiedzUsuń